Lubię oglądać telewizję, ale coraz częściej rezygnuję z tego na rzecz komputera. Dlaczego? Bo włączają mi się mordercze skłonności. Zaledwie 15 minut filmu i reklamy. Zdążyłabym wziąć piwo z półki na stacji benzynowej w sąsiednim województwie.
Albo z siekierą z nerwów wytępić połowę osiedla, a i tak wracając załapałabym się jeszcze na reklamę o zaburzeniach erekcji...
Kiedyś niebieska tabletka była tematem tabu, kupowanie prezerwatyw to było czyste szaleństwo, wstyd, bo jak ktoś zobaczy? A teraz?
Człowiek ogląda sobie wieczorem kulturalnie telewizję, a tu co chwilę zmuszają żeby popitalać do apteki, bo "mam problem". Ilu facetów popadnie przez to w kompleksy, bo z czasem zaczną kupować takie tabletki na zaś, bo przecież reklamują to są dobre i za 10 lat mi się przydadzą....
Albo prezerwatywy. Albo piwo. Albo tabletki na ból włosów.
Krew mi dosłownie oczy zalewa jak mam oglądać co chwilę to samo, naprawdę.
Pomyśleć jak musi codziennie wzrastać ilość sprzedanych telewizorów!
Ja mam ochotę czasem rzucić czymś ciężkim w swój, chociaż to nie jego wina, że pokazuje te ścierwa.
Do czego to doszło, że reklamują prochy, alkohol i seks. Kiedyś była reklama uśmiechniętej krowy z kartonu mleka, albo wody mineralnej. Teraz krowy zastąpiły tabletki po których będziesz pukał jak wariat i piwo, po którym będzie ci wszystko jedno kogo lub co...
Zauważyłam, że w moim miasteczku na każdym rogu powstaje apteka. Ciekawe dlaczego?