czwartek, 26 stycznia 2017

Pokój zabaw

Jak wiadomo niedługo do kin wchodzi nowa część trylogii o panie Szarym, czy jak mu tam. Po pierwszej co niektórzy mieli małe problemy w kinie, a teraz zapowiadają jazdę bez hamulców. Wychodzi na to, że będą wióry się sypać, jednak trzeba iść! Najlepiej na maraton...

W pierwszej części wspominany jest pokój zabaw. I teraz możecie myśleć o mnie co chcecie, ale ja też mam taki. Zawsze jak tam wejdę, wychodzę spocona, zdyszana, a nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Co ja mówię, całe ciało odmawia mi posłuszeństwa!
Łatwiej się stamtąd wyczołgać, serio.
Dzień w dzień znikam w tym pokoju na pół godziny. Tyle wystarcza, żeby całkowicie zwalić mnie z nóg, a krążenie przyśpieszyć do maximum. Dyszę, jęczę, czasem przeklinam. Takie uwalnianie swojego wewnętrznego ja, takie uzewnętrznianie pragnień... Rozumiecie?
Nie rozumiem ludzi, którzy otwarcie twierdza, że tego nie potrzebują, że nie maja takiej potrzeby. Przecież to jak oddychanie, jak taniec, jak ... jak... sami sobie dopiszcie. No po prostu bez tego nie da się żyć. I to spełnienie i ten uśmiech na twarzy, samozadowolenie, gdy jest już po.
Mód malina. 
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mąż był mi potrzebny tylko na początku.
Za pierwszym razem.
Później mógł się bujać.
I nie jest mi już do tego potrzebny.




W końcu ktoś mi musiał tą siłownię złożyć.
Skręcić ławeczkę do brzuszków, ściągnąć duże krążki z hantla.
Poprzestawiać meble, bym miała miejsce.
Sama nie dałabym sobie rady.


Ci faceci się jednak czasem przydają.
A nawet częściej niż czasem. ;-)

10 komentarzy:

  1. O matko! A ja juz w polowie czytania mialam kudlate mysli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpędziłaś mnie w poczucie winy, bo miałam ćwiczyć, a tu już styczeń, a ja nadal nic, żadnych brzuszków, ządnych rowerków nic.... ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszego stycznia zaczęłam. Codziennie po 20/30 minut. Ale ciężko mi się przestawić na "zdrowszą" żywność, więc nie jest tak idealnie. :-)

      Usuń
  3. Pomyliło ci się. To sala tortutr, a nie pokój zabaw;D

    OdpowiedzUsuń
  4. no to Ci zazdroszczę miła tego pokoju zabaw...ja się zdecydowałam na codzienne marsze z Erna i na gimnastyke dwa razy w tygodniu i tak mi dopomóz, bo jak zobaczyłam dzis cyferki wyświetlane na wadze, to mi powieka zaczęła latać...czegoś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi już powieka nie lata, bo po prostu nie wchodzę na wagę. Po co sobie psuć nerwy :)

      Usuń
  5. chyba też wolałabym robić brzuszki, niż dostawać pejczem po doopie.... :)))))
    powodzenia

    OdpowiedzUsuń